piątek, 19 kwietnia 2013

Teneryfa - 2007

Teneryfa listopad 2007 .Powszechna wiara ,że blond loki są bardziej seksi od ciemnych kędziorów popchnęła mnie do tego desperackiego kroku.Wpierw wylałem na łeb blond farbę, potem wybielacz albo utleniacz, a następnie znowu farbę.Efekt przeszedł moje najśmielsze pczekiwania. 
Żółty czerep jak kuper kurczaka miał tyle samo seksapilu co Renata Beger, choć jak wiadoma lubi kobieta dymanie jak koń owies. Z takim wyglądem na plaży w Las Amerikas nie miałem czego szukać. Postanowiłem więc uderzyć na skałery. I słusznie uczyniłem, jak się pózniej okazało. Po wstępnej obczajce w kanionie Arico śmiało uderzyłem na tamtejsze ekstremy. Skała zarówno fakturą jak i barwą zaspakajała wszystkie moje oczekiwania co do westowego wspinu. Gromkie wrzaski po udanych sajtach i mięsiste przekleństwa po tych spalonych lotem rozdzierały echem rozgrzane powietrze. 

Oprócz liny i ekspresów, krótkie gacie i goła klata były stałym elementem mojego wspinaczkowego ekwipunku. Do tego ocean jakieś 15 nim. jazdy wypożyczoną bryką, słowem zajebiście. Przyjemnie i miło mijały kolejne dni, ale zbyt długie siedzenie w jednym miejscu zamula. Więc spakowałem bet i ruszylem ku świętej górze Pico de Teide. Skały o obłędnych kolorach i kształtach zapraszały do natychmiastowego naparcia na jakąś rutę. Fajnie jest męczyć bułę w pojechanych miejscach, choć jak twierdzą niektórzy najbardziej pojechane są Rzędki letnią porą. Przy miłej zabawie czas szybko płynie, zwłaszcza jeśli jest obficie zakrapiany winem. Ani się obejżałem a już siedziałem na lotnisku z puszką piwa w jednej, a paszportem w drugiej łapce.Na zakończenie dodam, że parę kilosów od Arico miejscowe chłopaki i nie tylko, ostro obijają spore i fest odchylone od pionu skały. W otoczeniu trochę przypominającym spagetti wesetrny, a trochę cmętarzysko zdobyczy techniki lat 70 dwudziestego wieku.

(Grzegorz) 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz